Młodzi z sukcesami - wywiady z absolwentami Beata DeSantis
Niejednokrotnie podkreślamy, że kierunek nawigacja jest uniwersalną trampoliną do ciekawej i fascynującej kariery zawodowej - nie zawsze toczy się ona się na morzu.
Mgr inż. Beata DeSantis - absolwentka Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie na kierunku nawigacja, tłumaczka, edukatorka, autorka książek dla dzieci.PM: Jak trafiła Pani na naszą Uczelnię i jak wspomina czasy studenckie?
BDS: Pochodzę z rodziny o morskich tradycjach, mój ojciec był marynarzem, pływał na długich rejsach. Pamiętam atmosferę wyczekiwania przed powrotem taty do domu po długiej nieobecności, potem radość z prezentów – czasem, jak na tamte czasy – niedostępnych – dla moich rówieśników, bo przywożonych z „Zachodu”.
Stąd wzięła się moja fascynacja podróżami, podsycana pocztówkami z egzotycznych miejsc, które otrzymywałam od taty. Kiedy przyszło mi podjąć decyzję o wyborze szkoły wyższej – nie miałam wątpliwości, zwłaszcza, że WSM znajdowała się dwie ulice dalej od mojego liceum.
Pierwszy rok był szczególnie trudny, ale udało mi się przebrnąć przez egzaminy. W trakcie roku akademickiego dostałam propozycję pracy w telewizji polonijnej w USA, uznałam, że to dobra okazja, aby poznać coś nowego, zdobyć doświadczanie i wyjechałam do Filadelfii. Pracowałam w telewizji polonijnej, ale jakoś wyszło na jaw, że studiuję na uczelni morskiej i wszyscy zaczęli mnie namawiać na kontynuowanie nauki już w Stanach Zjednoczonych. Udało się załatwić formalności z wizą, a kierownictwo telewizji podjęło się roli sponsora w kwestii opłat za studia i już miałam przenieść się do Maritime College na South University of New York, kiedy wydarzyła tragedia 11 września. Budynki uczelni zostały bezpośrednio dotknięte atakami terrorystyczni i upadkiem dwóch wież, które znajdowały się niedaleko. Uczelnie czasowo zamknięto, a ja wróciłam do Szczecina kontynuować studia w WSM.
PM: Był to dość „mocny i dynamiczny” początek życia studenckiego….
BDS: Resztę studiów przeżyłam już bez większych zawirowań, nauka szła mi dobrze, odbywałam praktyki. Znalazłam także dorywczą pracę jako tłumaczka języka niemieckiego i angielskiego w branży morskiej w firmie związanej ze stocznią szczecińską. W pracy miałam więc stały kontakt z branżą stoczniową, uczestniczyłam w spotkaniach specjalistów, targach i konferencjach. Podczas licznych wizytacji w zagranicznych stoczniach miałam możliwość - niejako przy okazji - robić badania i pomiary do moich prac inżynierskiej i magisterskiej. Pamiętam jak biegałam po stoczni, nierzadko w stroju konferencyjnym i mierzyłam grubość blach używanych w różnych częściach kadłuba statku. Może to komicznie wyglądało, ale dało mi doskonałe materiały, do których nie miałabym dostępu jako zwykła studentka. Udało mi się również zaznajomić z nowością tamtych czasów, czyli ultralekkimi katamaranami z aluminium.
PM: Jak toczyła się Pani kariera zawodowa po skończeniu studiów?
Moja praca dodatkowa z okresu studiów stała się moją pracą pełnoetatową. Znałam już specyfikę pracy tłumacza, współpraca z zespołem układała się znakomicie, zaproponowali mi umowę o pracę, więc nie wahałam się.
Podczas jednego z wyjazdów na targi w Berlinie spotkałam mojego przyszłego męża - Amerykanina i zdecydowałam się wyjechać z nim do Stanów Zjednoczonych. Zaczęłam szukać pracy w zawodzie i nawet dobrze mi szło. Już wtedy dyplom z WSM był honorowany w USA i stanowił przepustkę do rozpoczęcia kariery w zawodzie. Moją kandydaturą zainteresowała się duża firma z branży stoczniowej, byłam na kilku rozmowach z kierownictwem firmy…. i wtedy okazało się, że jestem w ciąży.
PM: Jak ta sytuacja zmieniła Pani plany?
BDS: Na jakiś czas sprawy rodzinne wzięły górę nad karierą zawodową. Ale bardzo krótko wytrzymałam bez pracy. Jako mama w naturalny sposób skierowałam się w stronę wychowania i edukacji dzieci. Już wcześniej miałam z tą dziedziną wiele wspólnego. Będąc jeszcze w Polsce założyłam centrum nauki języków obcych. Żeby spełnić ustawowe nakazy, nałożone na osoby prowadzące tego typu placówki, musiałam uzupełnić swoje wykształcenie niezbędne do pracy z dziećmi i ukończyłam podyplomową pedagogikę z psychologią na Uniwersytecie Szczecińskim oraz dydaktykę językową na Wyższej Szkole Języków Obcych w Poznaniu. Kwestie edukacyjne były mi więc bliskie od dawna, a od kiedy sama zostałam mamą, zaangażowałam się w projekty najpierw w szkole polonijnej, a później na jeszcze szerszą skalę.
PM: To niespodziewany zwrot!
BDS: Życie szykuje nam takie niespodzianki, warto je wykorzystać! Skupiam się teraz kształtowaniu świadomości ekologicznej młodego pokolenia, szczególnie w kwestii ekosystemów morskich.
W swoich projektach w ramach Our World Explorers Club realizowanych w USA współpracowałam m.in. z parkami narodowymi, w tym z parkiem Niagara i instytucjami, m.in. Florida International University w Miami, który ma unikatowe podmorskie laboratorium Aquarius oraz stacją badawczą McMurdo na Antarktydzie, która zajmuje się badaniami pingwinów Adelie.
PM: W Polsce też bywa Pani dość często…
BDS: Działalność edukacyjną prowadzę z równym rozmachem także w Polsce. Współpracuję z Wolińskim Parkiem Narodowym, prowadzę po angielsku warsztaty dla dzieci z gminy Kołbaskowo, skupiając się na ekologii morskiej, wyjaśniając zależności między morzami, oceanami a naszym życiem na lądzie, i staram się szerzyć świadomość jak ważne jest utrzymanie delikatnej równowagi w naszym środowisku naturalnym.
W moich warsztatach bardzo pomaga mi książka, której jestem pomysłodawczynią i współautorką razem z Katarzyną Openchowską, z ilustracjami Julii Wodyk. Publikacja opowiada o przygodach dwóch dziewczynek Vicky i Patti w różnych ciekawych przyrodniczo miejscach na Ziemi, w tym w Wielkim Kanionie, na prerii, gdzie spotykają wiele interesujących zwierząt.
Fragment książki Beaty DeSantis i Katarzyny Openchowskiej "Vicky and Patti Explore the World"
Z mojej publikacji korzystają szkoły i inne ośrodki edukacyjne, które uczą języka angielskiego jako języka obcego. Ważną dla mnie kwestią było bardziej inkluzywne podejście do edukacji dzieci, więc uwzględniliśmy w książce elementy mogące pomóc młodym czytelnikom w spektrum autyzmu. Cieszy mnie także moja współpraca z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci w Szczecinie, która objęła grupę dzieci z ogarniętej wojną Ukrainy.
PM: Czy taka działalność, z dziećmi i dla dzieci jest źródłem satysfakcji na równi ze „zwykłą” pracą przy dużych projektach biznesowych?
BDS: Praca z dziećmi to jeden z elementów mojej pracy, inspiracja dzięki której bardziej kreatywnie tworzę treści edukacyjne. Mój główny element pracy polega na przygotowaniu źródeł, które mogą być wykorzystane przez wielu innych nauczycieli i uczniów, to właśnie daje mi największą satysfakcję, taki booster, który nakręca i wyzwala energię oraz chęć dalszego tworzenia.
Z drugiej strony praca nad dużymi projektami biznesowymi może oferować ekscytujące wyzwania. Pozwala wykorzystać swoje umiejętności w rozwiązywaniu problemów, myśleniu strategicznym i zarządzaniu projektami, będąc jednocześnie częścią większego przedsięwzięcia.
PM: Dziękujemy za poświęcony dla nas czas, miło było posłuchać o tak niecodziennej działalności naszej absolwentki i mamy nadzieje, że projekt edukacyjny pod Pani kierownictwem będzie rozwijał się jeszcze intensywniej po obu stronach Atlantyku!
(07.2023)
Beata DeSantis z książką "Vicky and Patti Explore the World" w Centrum Szkoleniowym Offshore MUSTC