Przejdź do treści

Ustawienia dostępności

Rozmiar czcionki
Wysoki kontrast
Animacje
Kolory

Tryb ciemny włączony na podstawie ustawień systemowych.
Przejdź do , żeby zmienić ustawienia.

Godło Polski: orzeł w złotej koronie, ze złotymi szponami i dziobem, zwrócony w prawo logo-sygnet Politechniki Morskiej w Szczecinie - głowa gryfa, elementy kotwicy i sygnatura PM Politechnika Morska w Szczecinie

Unia Europejska

Był sobie zjazd lub cisza cmentarna. Na zjazd sunie rączym krokiem


Rzuca w koło bystrym okiem
Każda się do niego tuli
Że nie czują tej cebuli
Wszystko słyszał ,wszystko wie
Muninianin Zbigniew be.
Za nim sunie jak mercedes
Pseudonim”rączy prezes”
W głowie same ma frasunki
Nie zgadzają się rachunki
Wyjdzie firma czy splajtuje
To i tamto nie pasuje
Takie czasy ,marnie jest
To sławetny Piotrek es.
Dalej same zaś talenty
Za to został szwedzko –wzięty
Tancerz ,muzyk i dentysta
Co urodą męską tryska
Szwedom wrednym co w potopie
Najjaśniejszej psuli zręby
Więc po latach długich wielu
Skandynawów straci zęby
Potem pogra na pianinie
I w szpagacie się rozwinie
A na zimę do Włoch leci
By nie troszczyć się o dzieci
Wciąż przystojny ,gładki ,piękny
Na płeć słabą obojętny
Jak żyć pięknie dobrze wie
Nasz kolega Jurek be
Dalej Zosia jak z obrazka
Ach to kiedyś była laska
Do niej wzdychał gdym był młody
Jakież wtedy miałem wzwody
W oczach jakaś melancholia
Coś przykrego się zdarzyło
Coś co niezbyt miłe było
Młodość nigdy się nie wróci
Choćbyś w mury walił łbem
Z twarzy czytam ,o tym marzy
Ciągle piękna Zosia Eł.
Jacek Bułka vel Tadeusz
Kiedyś rześki wnet słabeusz
Bułka bowiem za Gomułki
Basia donosiła bułki
A apetyt dostał w spadku
W dobrych genach po pradziadku
I te geny to sprawiły
Że był zawsze bardzo miły
Dobre szkoły kończył migiem
Awansował zwykłym trybem
Żyje sobie bogobojnie
I rozmnaża się spokojnie
Żadnych „skoków” nie, nie, nie
Jacek vel Tadeusz Gie.
Wnet po nocy pełnej wrażeń


II. część

Na siwym rynku wiatr i śnieg
Gałązki szrony łamie
A dołem wśród lodowych ech
Ku rzece pędza sanie.
Kopyta miękko biją ślad
I cień za sobą wloką
A tuz za mostem srebrny sad
Gotuje się do skoku.
Już mnie pochwycił ostra mgłą
I już się nie uchronię
To biały puch jak puste szkło
Koniom w dzwoneczkach dzwoni
Z ręki zdumionej wypadł bat
I nie przynagla biegu
Do tyłu! Woła szorstki wiatr
I cofa czas po śniegu.
Każde spojrzenie ,każdy dzień
Co skruszył się w niepamięć
Jak porzucony dawno dźwięk
Znajdują błędne sanie
Az raptem znikł ścigany świat,
I tylko sad, na szybie ślad
Zostawił dym śniegowy


Czy pisać dalej ?

Przeglądarka Internet Explorer nie jest wspierana

Zalecamy użycie innej przeglądarki, aby poprawnie wyświetlić stronę