W Indiach na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku w jednej z rezydencji angielskich arystokratów, którzy wtedy zarządzali imperium pracował, czy może należałoby powiedzieć służył, wyjątkowy kamerdyner innymi słowy major domus.
Zarządzał dość liczną służbą rozległej posiadłości i hrabia mógł całkowicie zdać się na niego w sprawach domowych. Obaj starsi panowie byli zresztą we wzajemnych relacjach dość sobie bliscy; nigdy jednak nie przekraczano niewidzialnej bariery dzielącej pana i sługę.
Pewnego dnia kamerdyner chciał rozmawiać ze swoim pracodawcą w nagłej i pilnej sprawie. Kiedy hrabia znalazł czas dla swojego starego przyjaciela, zagadnął jowialnie:
- I cóż tam, stary druhu, czy chcesz mi powiedzieć, że tego ranka, jak zwykle, wszystko idzie dobrze?
Kamerdyner przystanął z szacunkiem, zanim wypowiedział codzienną formułkę o sprawach bieżących i codziennych interesach, które miały się dobrze i tylko dobrze. Tego rana jednak wyglądał na zafrasowanego. Jego pan dostrzegł to i rzekł: - widzę, że jednak coś cię gryzie. Dalej, wal śmiało, nie przejmuj się!
- Otóż, panie hrabio, jest pewien szkopuł. – Czyżby? – wtrącił hrabia przeglądając jedną z porannych gazet. – A tak – ciągnął dalej sługa. – Otóż dziś rano przechodziłem przez pokój jadalny i… - I znalazłeś wszystko w najlepszym porządku? – przerwał znowu hrabia.
- Oo, tak, oczywiście, sir - zapewnił go kamerdyner. – Ale…
- Jakie ale, no mówże wreszcie – hrabia zaczynał być nieco zniecierpliwiony.
- Otóż tam jest… tam jest tygrys! – wyksztusił w końcu cały już czerwony kamerdyner.
- Ty.. tygrys? Aa, rzeczywiście, podobno ostatnio widywano wokół naszej rezydencji tygrysy. A więc zrób coś z tym, bardzo cię proszę. I hrabia powrócił do porannej gazety.
- Pan hrabia daje mi wszelkie pełnomocnictwa w tej delikatnej sprawie? - ośmielił się upewnić kamerdyner. – Oo, tak, jak zawsze – zapewnił go hrabia.
Kamerdyner skłonił się i bezszelestnie opuścił bibliotekę. Przez dłuższy czas nic się nie działo i hrabia kończył już nawet swój India Morrning Times kiedy rozległy się trzy strzały. W jakiś czas później w bibliotece pojawił się znowu kamerdyner.
- I co tam, staruszku, załatwiłeś ten mały problem? – zapytał hrabia.
- Oo, tak, sir – odparł kamerdyner - I mogę pana zapewnić, że żadne symptomy niedawnych wydarzeń w pokoju jadalnym nie dadzą się zauważyć. A obiad zostanie podany o zwykłej porze.
Był rzeczywiście wyjątkowy.
st.mech Jerzy Turzański
Pewnego dnia kamerdyner chciał rozmawiać ze swoim pracodawcą w nagłej i pilnej sprawie. Kiedy hrabia znalazł czas dla swojego starego przyjaciela, zagadnął jowialnie:
- I cóż tam, stary druhu, czy chcesz mi powiedzieć, że tego ranka, jak zwykle, wszystko idzie dobrze?
Kamerdyner przystanął z szacunkiem, zanim wypowiedział codzienną formułkę o sprawach bieżących i codziennych interesach, które miały się dobrze i tylko dobrze. Tego rana jednak wyglądał na zafrasowanego. Jego pan dostrzegł to i rzekł: - widzę, że jednak coś cię gryzie. Dalej, wal śmiało, nie przejmuj się!
- Otóż, panie hrabio, jest pewien szkopuł. – Czyżby? – wtrącił hrabia przeglądając jedną z porannych gazet. – A tak – ciągnął dalej sługa. – Otóż dziś rano przechodziłem przez pokój jadalny i… - I znalazłeś wszystko w najlepszym porządku? – przerwał znowu hrabia.
- Oo, tak, oczywiście, sir - zapewnił go kamerdyner. – Ale…
- Jakie ale, no mówże wreszcie – hrabia zaczynał być nieco zniecierpliwiony.
- Otóż tam jest… tam jest tygrys! – wyksztusił w końcu cały już czerwony kamerdyner.
- Ty.. tygrys? Aa, rzeczywiście, podobno ostatnio widywano wokół naszej rezydencji tygrysy. A więc zrób coś z tym, bardzo cię proszę. I hrabia powrócił do porannej gazety.
- Pan hrabia daje mi wszelkie pełnomocnictwa w tej delikatnej sprawie? - ośmielił się upewnić kamerdyner. – Oo, tak, jak zawsze – zapewnił go hrabia.
Kamerdyner skłonił się i bezszelestnie opuścił bibliotekę. Przez dłuższy czas nic się nie działo i hrabia kończył już nawet swój India Morrning Times kiedy rozległy się trzy strzały. W jakiś czas później w bibliotece pojawił się znowu kamerdyner.
- I co tam, staruszku, załatwiłeś ten mały problem? – zapytał hrabia.
- Oo, tak, sir – odparł kamerdyner - I mogę pana zapewnić, że żadne symptomy niedawnych wydarzeń w pokoju jadalnym nie dadzą się zauważyć. A obiad zostanie podany o zwykłej porze.
Był rzeczywiście wyjątkowy.
st.mech Jerzy Turzański