Tak piękne miejsce wynalazł i załatwił nasz kolega Leszek Miś. Pogoda jesienna, pochmurno, trochę wiało, ale miła koleżeńska atmosfera przy wsparciu środków rozgrzewających sprawiła, że przybyli koledzy i koleżanki z osobami towarzyszącymi spędzili mile i wesoło czas.
Dobra zabawa i miłe wspomnienia dla wszystkich
Ośrodek położony nad samym brzegiem Jeziora Ińsko, przytulny, domki ciepłe i sympatyczne, właściciele mili i gościnni. Wielka szkoda, że nie wszyscy koledzy, którzy się zdeklarowali dotarli na to spotkanie. Naprawdę mają czego żałować.Zgodnie z programem, w piątek po południu gril przy piwku i muzyce. Niestety, nasze apetyty przerosły oczekiwania i zaszła nagła potrzeba dodatkowych kontenerów browarka. Właściciel ośrodka wspomógł spragnionych.
Sobota - kto mógł to połowił przed śniadaniem. Po śniadaniu wędkarze próbowali coś złowić, baletmistrze kontynuowali imieniny Eli. Po obiadku spacerki i zajęcia w grupach. Sobotni wieczór - kolacja przy świecach i nastrojowej muzyce. W sąsiednim skrzydle kolega Leszek Miś obchodził swoje 60-te urodziny wraz z jubilatką małżonką. Przy wspólnej muzyce pod dyrekcją Julka Cwynara obie grupy się zintegrowały, piękna i szalona zabawa.
Po północy niezmordowany Tadzio Wińszczyk zainicjował następne imieniny / poprzedniej nocy naszej "kasie Eli"/, tym razem padło na prezesową Wiesię.
Imieniny trwały prawie do białego rana. W niedzielę rano na molo na rabach było tylko kilku zatwardziałych wędkarzy. Po śniadanku, zajęcia w grupach, wytrwali trochę wędkowali, spacery do Ińska na ciepłe wędzone sieje i sielawy, a po obiedzie niestety przyszedł czas pożegnania, wszyscy rozjechali się do domów z obietnicą spotkania w przyszły roku.
Poniżej kronika pobytu w oku kamery, szkoda że z samych baletów zdjęcia się nie udały.
Zdjęcia znajdują w Galerii